Hucznie zapowiadających się 30 vojovników zmierzyło się z niespotykanymi w świecie realnym przeciwnościami i nie wiem jak do tej pory czy były to smoki, orki czy gnomy , ale tylko niewielu śmiałków dotarło do mrocznego i głośnego miejsca
gdzie spośród poślednich trunków nawet nie ma herbaty, a zwane ono jest Irish Pubem.
Na miejscu oczekiwała już skromna moja osoba, pod osłoną słynnej Niezwykłej Amazonki Jolki (dlaczego niezwykłej? to pytanie zostawiam uważnym obserwatorom życia naszego plitycznego). Potem (albo i to woda była) przebiła się Szybka Iwcia (nie ma co się dziwić, w końcu szybka jest) wraz z blond Sylwią koleżanką.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą