Warto wspomnieć, że początek lat 90. był bardzo wesołym okresem. Black metal dopiero trafił do naszego kraju i ekstremalny był nie tylko w brzmieniu. Pod wieloma względami była to równie wielka dziecinada, co w przypadku współczesnej kibicowskiej chuliganki - i równie często kończyła się wybitymi zębami. Nie jesteś true! Ty pozerze, ja ci pokażę jak wygląda prawdziwy metal!

Po całym kraju jeździły lotne brygady, wbijające się na chatę co bardziej znanym pozerom. Przy czym środowisko gdańskie skupione wokół Behemotha za pozerów uważało Wrocławiaków (obóz Graveland), bo to naziści. Środowisko wrocławskie zaś nienawidziło behemociaków, bo zamiast Czarnego Pana czcili jakieś Świętowity i przytulali się do drzewek. Ale wszyscy zgodnie uważali, że granie jakiegokolwiek lżejszego gatunku metalu to pozerstwo i hipiserka.



W takich okolicznościach przyrody Bundeswehra wydała trzy demówki i jednego splita. Jako taki rozgłos zyskali i po wydaniu w 1994 roku taśmy King's Return jakoś już nic nie nagrywali. Korzystając z tej przerwy Pilot i Tommy (a więc 2/3 składu kapeli) postanowili nagrać trochę co innego... Z tym trochę co innym zdobyli wysokie miejsca na telewizyjnych listach przebojów...



Jakoś ostatnio doszły mnie słuchy, że Pilot (ten kuc w czerwonej czapuni z daszeczkiem) na starość został producentem polskiej superprodukcji "KacWawa"...