Sobotnie grillowanie nie może się obyć bez świeżutkich dżołków prosto od Dżoł Monstera. Najwyższy czas zatem na kolejną porcję dobrych kawałków mięsnych. Otwieramy pierwszą lipcową Wielopaczkę i rozpoczynamy nader romantycznie:
Julia jak zwykle stała na balkonie. Czekała. Powoli zapadała noc, a jego nie było. Wyglądała go już od kilku dni, skubiąc ze zniecierpliwienia i tak już porwane firanki. Zazwyczaj stawał pod oknem i głośnym okrzykiem obwieszczał swoje przybycie. Tym razem jednak mocno się spóźniał. Kiedy już miała zamknąć okno i udać się na spoczynek, usłyszała jego - wywołujący drżenie serca - mocny, męski głos:
- PANI JULIO!!! RENTA!!!
by Pjamross
***
Kiosk RUCH-u:
- Jest aviomarin?
- Nie ma
- To trzy plastikowe torby poproszę...
by Quietc
***
Przychodzi baba do lekarza:
- Panie doktorze, bardzo swędzi mnie między palcami u nóg.
- Między którymi?
- Między dużymi
by Robal
***
Babcia Czerwonego Kapturka siedzi sobie spokojnie w swoim domku i nagle słyszy, że ktoś puka do drzwi.
- Kto to może być? - myśli sobie - Przecież Czerwony Kapturek już dzisiaj mnie odwiedził. Muszę to sprawdzić!
Podchodzi do drzwi i spogląda przez dziurkę od klucza....patrzy, patrzy, a tam wyprężony "czerwony kapturek"....pana gajowego.
by Samorodek
***
Oddajmy głos Moosheadowi: Na co dzień spotykam się z efektami pracy swoich kolegów tłumaczy - niekoniecznie świadczącymi o ich profesjonalizmie. Były Kfiatki Kaili - niech będą i Kwiatki św. Hieronima, patrona tłumaczy.
A potrafią tłumacze wiele, oj wiele... Taka niewinna całkiem grządka: cytaty z przetłumaczonych z angielskiego przewodników turystycznych:
- Wystrój apartamentów królewskich zarówno nudzi, jak i szokuje.
- Krzyżowcy na widok mieszkających tu nadal muzułmanów po raz drugi złupili miasto.
- Katedrę cechuje styl romański.
- Analfabetyzm uniemożliwił pozostawienie w tym miejscu większej ilości napisów, ale - co zastanawiające - nie ma tutaj niczego sprośnego.
- W związku z usytuowaniem Lincoln na szczycie wzgórza rozrastanie się miasta objęło z czasem tereny położone u jego podnóży.
* * *
Lepper wzywa wróżkę:
- W nocy śniły mi się ziemniaki. Co to znaczy?
- To znaczy, że was na jesieni wykopią albo na wiosnę posadzą.
* * *
- Na jakie dwie grupy dzielą się Polacy?
- Na tych, co będą głosować na Leppera i tych, którzy mają jeszcze ważne paszporty...
* * *
Wpada Lepper do chińskiej restauracji w Brukseli. Mija chwilka, kelner przynosi pałeczki, a Lepper na cały głos:
- A co ja bęben zamawiałem?!
* * *
- Jaka jest ulubiona dyscyplina sportowa Leppera?
- Rzut epitetem.
Renata Beger znalazła książkę. Nie widząc nigdy w życiu czegoś podobnego, pobiegła szybko do swojego przewodniczącego.
- Panie przewodniczący, niech pan zobaczy, jakie są tu cuda i dziwy.
Na to Lepper rzucił się na książkę, otwiera ją gwałtownie i krzyczy.
- Gdzie te dziwy, gdzie te dziwy?
--
Kawały zostały wybrane z internetowego wydania Gazety Polskiej
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą