Lysy2, jak nas poinformował, wkrótce zabiera się za zrymowanie Trylogii Sienkiewicza, a póki co kolejne jego dzieło ze skrzynki narzędziowej Joe Monstera:
Muszki brzęczą, zajac chrapie,
misio się po brzuszku drapie.
Słonko grzeje, ślimak chowa,
atmosfera sielankowa ...
Raptem drżeć zaczyna ziemia,
tak że misio wylazł z cienia.
Patrzy, a tu z całych sił,
pędzi coś wzbijając pył.
Wszystko co żywe ucieka,
a to stado rwie jak rzeka.
Wpadło raptem na polankę,
której przerwało sielankę.
Widać gdy kurz opadł całkiem
- jeże zajęły polankę.
Cierpię ostatnio na chroniczny brak sałaty. Whisek wytłumaczył mi dlaczego:
"Cały tydzień haru haru,
a w sobotę hyc do baru,
na kelnerkę gwizdu gwizdu...
i wypłata poszła w... diabły?"
Whisek myliłeś się!!!!! Dziś jest niedziela, a ja mam jeszcze trzy polskie złote!!!
Przyczyny zatem braku sałaty będziemy szukać gdzie indziej. Jak wy hew any aidija w tym temacie podeślijcie mailem - a tymczasem bardzo już dojrzałe - czterdzieste szóste autentyki:
Dziś zaczyna migla traumatyczną historią swojego kolegi:
- Kiedyś, pamiętam moja stara czekała na mnie z kolacją, a ja po robocie polazłem z chłopakami ze zmiany na piwo... myślałem ze jak przylezę to już spać będzie... zachodzę, ona w łazience-odmaka (w wannie siedzi) wiec zaczynam przepraszać... siadłem obok wanny i ręka poszła pocieszać... widzę ze się podoba wiec kontynuacja pieszczot... całowanie... włożyłem głowę pod wodę miedzy jej nogi....a ona mi udami łeb trzyma.......i wiecie co......
- co ...co, co.......co?( wszyscy zapytali)
- jakbym oczów nie otworzył i korka nie wyciągnął to bym się K***A utopił
Poprawia po nim niezawodny Misiek666 - oczywiście historią z pracy:
Odbieram telefon. Dzwoni zakład fryzjerski po autoryzację ...
Obok mnie stoi kumpel z rękami w kieszeniach i dosyć głośno komentuje to co się dzieje za oknem :
- Ale deszcz napier..ala !!!!
A babeczka w słuchawce :
- Nie proszę Pana ... to suszarka u nas tak głośno pracuje ....
Kiedyś podczas pobytu w Stanach Zjednoczonych moi amerykańscy koledzy namówili mnie na wycieczkę do Meksyku. Nie miałem wizy tego kraju, więc nie zabrałem też paszportu. Granicę przekroczyłem nielegalnie. To był bardzo miły pobyt, ale w pewnym momencie musiałem wrócić. Również nielegalnie. Koledzy pocieszali mnie, że na amerykańskiej granicy tylko co 10-15 kierowca jest sprawdzany czy nie przewozi kobiet meksykańskich, tequili i innych zakazanych rzeczy.
Redakcja JM zaprasza pana Wojciecha Manna na Zlot Bojowników JM i proponuje powtórzenie wyczynu, bo są tacy co niedowierzają... ;)
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą