Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Polskie więzienie, w którym osadzeni opiekują się... kangurami

29 425  
129   43  
Tak, dobrze przeczytałeś/łaś nagłówek, otóż w naszym kraju istnieje więzienie, w którym skazani opiekują się kangurami. BA! Są tam jeszcze 2 lamy, dzikie konie, kilka kotów, psów, kóz i świnka Kasia wesoło biegająca sobie po terenie więziennego zoo.

W Waszych głowach wersja „a może jest dzisiaj 1 kwietnia” już prawdopodobnie została odrzucona, dlatego skoro już wiecie, że nie jesteście trollowani – zapraszam do przeczytania dalszej części, w której dowiecie się więcej o więzieniu w Stawiszynie.
Zaczynając od suchych faktów – Stawiszyn znajduje się mniej więcej 80 km od Warszawy. Więzienie, które jest główną „atrakcją” miasteczka wygląda dość niepozornie.
Na pierwszy rzut oka widać dużą bramę wjazdową do części, w której osadzeni dbają o zwierzęta. Sam areszt znajduje się trochę dalej, nieco przysłonięty bujnymi koronami drzew.
Więzienie to jest dedykowane dla recydywistów i przebywa tam na co dzień mniej więcej 180 skazanych. Ważną informacją jest też to, że areszt ten ma charakter półotwarty – co oznacza, że w ciągu dnia osadzeni mogą swobodnie poruszać się po terenie więzienia – czyli nie są zamknięci w celach.

Za kratami

Na początku przywitała nas więzienna pani psycholog. Opowiedziała mi jak wygląda codzienna praca z osadzonymi.
Każdy więzień przychodzi z innymi problemami – głównym zadaniem psychologa jest rozmowa i próba ich rozwiązania. Najważniejszym elementem jest próba uświadomienia skazanemu tego, na czym polega jego problem – czasem oddziałując na niego różnymi technikami terapeutycznymi.
Zapytałem, czy jest to wdzięczna praca. Praca z osadzonymi jest długa i tylko osoby, które oddają się temu w 100% potrafią nie tylko osiągać wyniki, lecz również czerpać przyjemność z wykonywanych obowiązków.
Osadzeni często są wdzięczni za ofiarowany czas i pomoc.
Zszokował mnie fakt, że gabinet psychologiczny jest umieszczony w środku pawilonu, w którym mieszkają osadzeni. Naturalnie zapytałem się, czy nie jest przerażające przebywać wśród recydywistów praktycznie bez żadnej ochrony – pani psycholog zdecydowanie zaprzeczyła.
Taki układ nie jest przypadkowy. Pomaga on tworzyć bliższą relację między skazanymi a psychologiem, do którego muszą nabrać zaufania, jeśli mają się zwierzyć ze swoich problemów, obaw i lęków. Co więcej – zdarzają się sytuacje, w których przełamywana jest formalna granica między skazanymi a ich psychologiem.
Pewnego razu drzwi od gabinetu nieznacznie się uchyliły, a do środka osadzeni wrzucili kota. Zrobili to ponieważ zobaczyli, że chwilę wcześniej pani psycholog głaskała go na oddziale i uznali, że to będzie miły gest, jeśli „przyprowadzą” go do niej ponownie.
W gabinecie znajdowało się wiele masek, małych figurek oraz innych rzeczy zrobionych własnoręcznie przez więźniów. Byłem pod wrażeniem precyzji wykonania tych przedmiotów! Myślę, że Wy również odnieślibyście takie wrażenie.

Wszystkie zostały wykonane na zajęciach prowadzonych przez panią psycholog. Ważne jest, aby postawić wysoko poprzeczkę, żeby skazany musiał włożyć dużo wysiłku w swoją pracę. Często celem stworzenia takich rzeczy jest chęć podarowania prezentu swoim rodzinom lub bliskim odwiedzającym osadzonych.

„CELA”

W ramach naszej „wycieczki” na chwilę wstąpiliśmy również do „celi”. Dlaczego użyłem cudzysłowu?
Ponieważ nazwałbym ją po prostu pokojem więziennym. Moim pierwszym skojarzeniem był pokój na koloniach, w którym spałem razem z piątką innych kolegów w Krynicy Morskiej w połowie lat 90.
Dwupiętrowe prycze, mały telewizorek, wszędzie porozwieszane ubrania, które powoli się suszą i kilka szafek na ciuchy. Tak jak wspominałem, więzienie w Stawiszynie ma charakter półotwarty – dlatego pokój jest praktycznie cały czas otwarty, a drewniane drzwi nie mają nic wspólnego z metalowymi kratami, których spodziewać by się można podczas wizyty w więzieniu.

Świetlica

W ogólnodostępnej świetlicy osadzeni mogą pograć w bilard, rzutki, zmierzyć się w pingponga, rozegrać partię szachów lub po prostu pooglądać telewizję. Na końcu artykułu znajdziecie link do filmu, w którym zobaczyć będziecie mogli tę świetlicę – nie zapomnijcie tylko później napisać kto ma takie same „kraty” w oknach co ci więźniowie ;)

Kantyna

Chodząc po więziennych korytarzach doliczyłem się 3 lodówek. Po tym, jak zapytałem skąd osadzeni biorą produkty – zostałem zabrany do więziennej kantyny – czyli po prostu sklepiku.
Sklepik jest całkiem nieźle zaopatrzony – znajdziemy tam cały przekrój produktów, które chcielibyśmy w naszym własnym osiedlowym spożywczaku. Od podstawowych rzeczy, takich jak szyneczka, ser, woda i chleb – jest tam mnóstwo innych produktów typu: słodycze, lody, chipsy, papierosy, zapalniczki, energetyki itp. itd.

Monopol?

Ceny produktów są uśredniane na podstawie najbliższych sklepów, które znajdują się w okolicy. Czyli po prostu ktoś dba, aby brzydko mówiąc „nie zdzierać kasy” z więźniów.
No właśnie, ale skąd oni mają pieniądze?
Mniej więcej połowa skazanych w tym więzieniu pracuje. Są oni zatrudniani przez firmy współpracujące ze Służbą Więzienną i delegowani do zleconych prac.

Swoją drogą, jeśli czyta to jakiś przedsiębiorca, który potrzebuje pracowników fizycznych – to radzę, aby przełamał swoje stereotypy i uprzedzenia i zainteresował się tematem zatrudniania więźniów – w nieoficjalnych rozmowach widziałem dane, które jednoznacznie wskazują, że możecie wyjść na tym całkiem dobrze – a przy okazji PRACA to fantastyczny sposób na resocjalizację więźniów oraz skuteczny środek kontrolowania struktur więziennych – jeśli chcielibyście, abym rozwinął tę myśl, to dajcie znać poniżej, ponieważ trochę odbiegłem od tematu.

WIĘZIENNE ZOO

Wizytówką tego więzienia jest część, w której osadzeni opiekują się zwierzętami.
Do tego zadania wydelegowana została grupa 5-6 osadzonych, którzy dzień w dzień, miesiąc w miesiąc…rok w rok… mają za zadanie opiekować się zwierzętami, dbać i rozwijać teren, którym się opiekują.
Tym, co zaskoczyło mnie najbardziej, był brak bezpośredniego nadzoru nad skazanymi. Na próżno szukać tam strażników z bronią, murów okalających część zoo też nie ma…
Teoretycznie droga do wolności jest bez przeszkód.
Gdy podzieliłem się moimi refleksjami z jednym z osadzonych, wytłumaczył mi, że chodzi tu o wzajemne zaufanie… no i oczywiście, że nie są pozostawieni tak całkowicie bez „opieki”, ponieważ teren jest bardzo dobrze monitorowany.

ZWIERZĘTA

Wszystkie zwierzęta, którymi opiekują się osadzeni mają swoją historię. Zostały one odebrane właścicielom za makabryczne ich traktowanie lub też znalezione w opłakanym stanie.
Generalnie dobrze jest wspomnieć, że całe to zoo jest wspólnym projektem Służby Więziennej oraz Straży Dla Zwierząt.

W tym momencie zakończę ten tekst i zaproszę Was do uzupełnienia go o część wizualną.
Dowiecie się w nim też kilku innych ciekawych rzeczy, o których tutaj nie wspomniałem.

W MonsterTV znajdziecie mój film, który zrealizowałem dzięki uprzejmości Służby Więziennej.
Mam nadzieję, że Wam się spodoba

https://www.youtube.com/watch?v=culcqIE8SZc
3

Oglądany: 29425x | Komentarzy: 43 | Okejek: 129 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

08.05

07.05

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało