Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Autentyki LXXXIX - Okres się skończył, a nie ma kto załadować?

33 805  
5   35  
W dzisiejszym, pierwszomajowym wydaniu Autentyków jakoś tak wyszło trochę poradnikowo dla Pań. Dowiedzą się dokąd iść gdy okres się skończy i nie ma kto załadować, a także gdzie można przeczyścić komin... ;)

JAK NIEMOWLE...

Wczoraj nas naszło z gadem na wspominki. I tak siedzimy sobie przytuleni, a Junior pyta:
- Borys, a jak ja się urodziłem, to jak wyglądałem???
- No miałeś posklejane włosy, nieskoordynowane ruchy, karnację lekko przygniłego pomidora... No bleee po prostu.
I tak siedzimy dalej przytuleni..
- Czyli wyglądałem jak ty po dobrych baletach... - mówi gad.
I tak siedzimy przytuleni....

by Inga

* * * * *

FACHOWE PYTANIE

Do znajomego przyszedł sąsiad pożyczyć wiertarkę, bo coś tam miał przy dachu robić, grube belki jakieś wiercić.
Po godzinie przychodzi z wiertarką.
- Wiesz co, ta wiertarka chyba się spaliła...
- No tak, pewnie żeście wyciągali co chwila wiertło z dziury!
- Jak Boga kocham ani razu, jak my zaczynali to aż do końca wiercilimy!

PS. Dla niemajsterkujących... Wiercąc w drewnie należy często wyciągać wiertło aby wióry nie zakleszczały go.

by smd

* * * * *

NAM TEŻ WYGLĄDA JAKBY ZNAJOMO...

Siedzimy sobie z zaprzyjaźnionym polskim Anglikiem, któren dotąd mieszkał gdzieś pod Londynem, a teraz zapragnął osiąść tutaj (wiem, szurnięty, jak większość naszych znajomych). Chcemy liznąć trochę świata więc kolega go wypytuje:
- Słuchaj, czy to prawda, że w Londynie jest taki pub, w którym od 1764 roku nie sprzątają? Podobno śmierdzi niepomiernie a schody zarosły parocentymetrowym brudem...?
- Nie wiem, ale to mi wygląda na mój lokalny pub.

by chypre

* * * * *

KTO TY JESTEŚ?

Gad zachorował, wybrałam się więc wczoraj na pogotowie pediatryczne. W drodze "dziecię" zasypuje mnie masą pytań.
- Mamuś, dlaczego ja tak często choruję??? Dlaczego ja?? Przecież niedawno byłem chory, więc dlaczego???
- Nie wiem, może nie masz jakiś przeciwciał czy jak to się nazywa, a poza tym nie pytaj mnie, ja się na tym nie znam.
- Czyli czegoś tam nie mam...- mówi smutno.
Weszliśmy sobie na pogotowie, pani nas zapisała, czekamy.
Po wejściu do gabinetu lekarz bierze świstki, które mu podała pielęgniarka i pyta gada:
- Kto ty jesteś???
- Wybrakowany egzemplarz.

by Inga

* * * * *

NO ALE PO CO?

Wczoraj kolega mnie rozbawił. Ma starego Volkswagena (tzw. "Ogórka"). Siedzimy sobie przy wódeczce i kolega opowiada:
- Pojechałem kilka dni temu "Ogórkiem:" po blachę. Po drodze miałem awarię, w końcu samochód zupełnie mi padł - zatarłem silnik. Ale wiesz co, tak prawdę mówiąc, to już wyjeżdżając wiedziałem, że auto mi się spierd**i.
Ja pytam:
- Więc po co pojechałeś???
Kolega radośnie:
- Po blachę !!!

by Robert7000

* * * * *

ON TERAZ NAWET W LECIE JEŹDZI W PŁASZCZU

Wiózł raz mój kolega swego świętego szwagra, bardzo zaangażowanego kościelnie, a ponadto mało zaangażowanego, że tak powiem... życiowo. Kolega chciał szwagrowi kawał zrobić, że wynajmie taką pannę, żeby horyzonty szwagrowi poszerzyła i mimo jego sprzeciwów zatrzymał się przy obywatelce ze  Wschodu. Pyta jej:
- Ile?
Ona na to:
- W paszczu 30, w pipu 50.
Kumpel podziękował, pojechali dalej. Szwagrowi jednak coś nie dawało spokoju i po kilku kilometrach milczenia zapytał:
- A DLACZEGO JAK W PŁASZCZU TO TANIEJ?

by amiel

* * * * *

JUŻ GO WIĘCEJ NIE PODWIEZIE...

Kiedyś, gdy zamierzałem wracać po pomiarach do domu, pewna doktorantka zaoferowała się, że podwiezie mnie (mieszkam na drugim końcu miasta, niż mój instytut). Jedziemy, gadamy o pierdołach. Temat jakoś zszedł na rowery, wspomniałem, że mój brat jest kolarzem i dostałem pytanie:
- A w jakich sklepach zaopatruje się twój brat?
Wymieniłem, powiedziałem coś o każdym, co można kupić, jakie ceny itp. Na koniec zaś rzuciłem:
- Ale nie kupuj nigdy w "X" (nazwy nie wymieniam).
- Ale dlaczego?
Opowiedziałem więc, ile razy mój brat kupił tam uszkodzone lub wybrakowane części, o niemiłej obsłudze, wysokich cenach.
- Ale dlaczego pytasz, chcesz sobie kupić rower? Skontaktuję cię z bratem, doradzi ci lepiej, gdzie kupić.
- Nie, tak pytam, bo mój mąż jest właścicielem "X".
Miałem ochotę wysiąść w trakcie jazdy.

by Grundi

* * * * *

GŁUPIA KROWA!

Jak tylko pamiętam moja babcia doiła krowy, a było ich cztery. Wszystkie były przy dojeniu spokojne, a nawet zadowolone, oprócz jednej. Nazywała się Helena Rubinstein (krowa nie babcia). Jednego roku babcia dała się namówić na wyjazd... chociaż miała opory ze względu na w/w Helenę. Niech pani jedzie, my ją wydoimy mówili sąsiedzi i inni wiejscy znawcy krów. Pojechała... Helena już od 3 po południu ryczała jak krowa!. Nadszedł czas dojenia... zeszli się wszelkiej maści hodowcy... no i pierwsze podejście - wiadro wylądowało na ścianie. Było kilka prób ujarzmienia Heli i kilka siniaków na bohaterach. Agronom, wiejski inżynier i reszta zlana potem, a i pewnie nieco w majtach mieli... radzili, radzili i NIC! Krowa wierzgała jak mustang i wyła na całą wieś. W końcu mówię:
- "Dzwonię po babcię"
Ależ nie...na to grono dojarzy, my zaraz ją wydoimy. Trwało to bardzo długo, niestety nawet przywiązanie wszystkich czterech krowich nóg do jakiś kołków nic nie dało, bo krowa już nie fikała, ale mleka nie dała! Mogła dostać zapalenia wymion do rana. Robiło się dramatycznie. W końcu ktoś wpadł na pomysł, taką ostatnią deskę ratunku i przebrał się za babcię. Wiejski agronom w babcinej chustce i fartuszku w kropeczki na przykurczonych nogach, (bo miał 190 wzrostu...) cienkim teatralnym głosikiem przemawiał:
- "No, Helenka dawaj cycki, dobra krówka" - i klepał ją po zadzie.
Krowa chyba uwierzyła, bo dała się wydoić. Tyle, że agronom od tego czasu nazywany był "babcia M"

by zmoorka

* * * * *

KACZKĘ Z JABŁKAMI PODANO...

Szwagier jakiś bliżej nieokreślony czas temu, wyprawiał w domu 18-tkę... zabawa była przednia do czasu, aż się nie pokończyły zapasy prowiantowe. Niestety, w kasie pusto, bo cały zapas na "napoje" poszedł, dzwoni więc szwagier do matuli, do pracy, bo akurat nocny dyżur w szpitalu miała, żeby im zamówiła jakąś pizzę, bo nie ma czym zagryzać. Po jakimśtam upływie czasu, dzwonek! Leci szwagier do drzwi z przekonaniem, że to z pizzerii, a tam jakiś gościu wręcza szwagrowi paczkę, mówiąc, że to od matuli kaczka z jabłkami jest. Pożyczył smacznego i oddalił się .Szwagier ucieszony, że matula gest miała i z restauracji żarło fundnęła, dawaj do chłopaków w te pędy, żeby szkło szykowali. Zdziera opakowanie w nadziei, że za chwilę uczta będzie i ...co widzi...jabłka... są ...owszem.... i kaczka.... jest... taki szpitalny "nocnik" dla panów.....

by kismi

* * * * *

WIĘCEJ TAKICH KLIENTEK!

Prowadzimy z kumplem firmę z ogrzewaniem, kominkami, kominami i takie tam różne. Trudnimy się doradztwem i usługami związanymi z wszystkim powyższym. Pewnego pięknego poranka drzwi do firmy delikatnie się uchylają i w małej szczelinie pojawia się piękna główka kobieca. Zaczyna się rozglądać i powoli, niepewnie reszta tej głowy wchodzi do środka. Głośny stukot butów nakazał kumplowi podnieść głowę zza biurka. Po stwierdzeniu obecności bardzo miłej i atrakcyjnie wyglądającej kobiety, kumpel patrzy na mnie i daje dziwne sygnały unosząc brwi. Kobieta podchodzi do biurka, poprawia kręcone włoski i wali prosto do nas:
- Panowie czy moglibyście mi przeczyścić komin?
Wtedy stwierdziłem, że choćbym miał dokładać do interesu to nie zrezygnuje z tej branży!!!

by krizz

* * * * *

GILLETTE, NAJLEPSZE DLA MĘŻCZYZNY ?

Spotkałam się dziś z moim Kochaniem. Siedzieliśmy sobie, mizialiśmy się i ogólnie rzecz biorąc było miło. W pewnym momencie Mój Miś pogłaskał mnie delikatnie po policzku co mnie załaskotało więc zachichotałam. Do tej pory nie sądziłam że mogę mieć łaskotki na twarzy więc chciałam sprawdzić czy Miś reaguje tak samo. Posmyrałam go po policzku - nic. No to jeszcze raz- znowu nic. Do trzech razy sztuka- znowu nic!  Na wpół zdziwiona, na wpól zmartwiona:
- Misiu dlaczego mnie to łaskocze a Ciebie nie?
- Ja się od czasu do czasu golę

by Pokakulka

* * * * *

ODCIĘCI

Rzecz się działa w latach 80-tych. Jako 20-letni młodzieniec często spędzałem wakacje na działce zapraszając na nią moich najbliższych przyjaciół. Wieczorem spożyliśmy kolację w postaci jajecznicy z 36 jaj na boczku i cebulce. Do tego ja i Grześ zeżarliśmy po główce czosnku (reszta nie chciała) .
Poszliśmy spać ... ja i Grześ zostaliśmy odtrąceni od reszty jako pariasi bo podobno strasznie śmierdzieliśmy czosnkiem. Tym samym na górze gnieździło się osiem osób a my we dwóch jak te lordy spaliśmy sobie na dole. Ósemka górna nabijała się z naszych wyziewów czosnkowych. Gadali.. gadali ... i w pewnym momencie razem z Grzesiem usłyszeliśmy niesamowity dźwięk ...
Ktoś z góry wypuścił nagle pod rząd cztery gigantyczne, piardastyczne, powalające bąki. Podejrzewam, że sam ich powiew ugasił palące się na górze świeczki ( i tak dobrze, że się obyło bez ich detonacji).
Przez chwilę po tym fakcie na górze zapanowała maksymalna cisza. Zamarliśmy z Grzesiem. Potem usłyszeliśmy jak Niuniek cicho wyjąkał :
- Qwaaaa.... ja pier..... CO TO BYŁO !
Potem rozległ się szept Lewego :
- TO CZTEREJ JEŹDZCY APOKALIPSY! Najgorsze że drogi ucieczki mamy odcięte bo te dwa CZOSNKOWE CHLORY czyhają na nas na dole...

by Misiek666

* * * * *

REKLAMACJE WIÓZŁ CZY CO?

Jadę dziś sobie do pracy, słonko zza chmur się przedziera, docieram do głównej trzypasmówki, która niezawodnie codziennie mnie wiedzie na moje stanowisko pracy, gdy na sąsiednim pasie zauważam powoli wyprzedającego mnie Peugeot’a.
A w samochodzie, poza statecznie wyglądającym (garnitur, krawat, te rzeczy) panem kierowcą czereda maluchów, kompletnie nic sobie nierobiąca z pasów bezpieczeństwa, ani ewentualnej policji przy drodze. Na przednim siedzeniu dwójka (na oko - bliźniaki) siedziała w miarę grzecznie, ale z tyłu - aż czwórka - kłębiła się radośnie obkładając się zeszytami, żonglując tornistrami i walcząc na ołówki. Żadne z całej szóstki poczciwej latorośli nie wyglądało na więcej niż tuzin wiosen, więc atmosfera iście familijna.
Zapytacie co mnie ubawiło ? Ano fakt, że samochód był firmowy.
Na bokach wyraźnie było napisane:
"UNIMIL - pewność przy każdym spotkaniu"

by Cornugon

* * * * *

KOBIETA W POTRZEBIE

Mój znajomy pracuje w salonie Plusa i pewnego dnia przychodzi młoda, ładna pani i mówi do niego:
- Potrzebuje pomocy: mój mąż wyjechał, okres mi się skończył i nie ma mi kto załadować.
No i po chwili wyciągnęła swój telefon, a personel w śmiech.

by kulturarap



Jeżeli chcesz opowiedzieć jakąś ciekawą historię ze swojego życia, wystarczy, że wejdziesz na nasze forum "Kawałki mięsne", opiszesz wszystko, zaznaczając przy wątku taki znaczek:  ,  a być może za tydzień to Ty rozbawisz tysiące czytelników kolejnych autentyków!


Oglądany: 33805x | Komentarzy: 35 | Okejek: 5 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało