Na nagraniu widać logo firmy, z którą współpracuje kierowca, czyli Promin Partner. Jednak przedstawiciel tej firmy Bogdan
Jefiemienko powiedział, że:
„Do końca
nie możemy stwierdzić, co robił kierowca podczas nagrywania. Nie wiemy,
czy to są narkotyki”. I dodał, że może być też problemem z ustaleniem poszukiwanego taksówkarza, ponieważ:
„Mamy 1500 wpisów z naszej licencji w całej Warszawie, a niebieskich toyot prius jest około 100 w naszej firmie”.
Sprawa zrobiła się na tyle głośna, że historią zainteresowali się
śledczy.
– Nagranie jest niezwykle niepokojące. I oczywiście zostało
przekazane do poszczególnych komend rejonowych i wydziałów ruchu
drogowego Komendy Stołecznej Policji – komentuje podinsp. Sylwester
Marczak, rzecznik Komendanta Stołecznego Policji.
Oprócz tego funkcjonariusze skontaktowali się z pracodawcą taksówkarza.
–
Gdybyśmy otrzymali zgłoszenie bezpośrednio po tej sytuacji, na pewno
moglibyśmy zadziałać dużo bardziej skutecznie, a na ten czas możemy
mówić wyłącznie o ewentualnej kontroli rutynowej, która zostanie
przeprowadzona w momencie, gdy kierujący zostanie zauważony przez
policjantów – mówi podinsp. Marczak.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą