Generalnie jak większość tu piszących pieniędzy oduczyłem się dawać. 2 lata temu dużo przebywałem na rynku w Krakowie i ilość żebraków i ich nachalność zaczęła mnie już wkurzać.
Najgorsi są rumuni, tym to nigdy kasy nie dam. Przy klientach udają jacy to oni biedni nie są, również dzieci, a mi się śmiali prosto w oczy jak ich wyganiałem z lokalu i nie raz przekleństwa na mnie leciały. Nie zapomnę jak dzieciak (chodził taki z matka często po rynku), pochwalił mi się ile ma kasy w kieszeni. Na dwie spore garście monet to wyglądało. Ostatnio też w zakopanym podszedł do mnie rumun jak jadłem i zaczął coś skomleć. Powiedziałem, że nie dam to skur** wziął polizał palec i chciał mi do tortilli wsadzić. Również luzackim żebrakom z napisami zbieramy na piwo nie daje, ani podchodzącym, bo ich suszy po wczorajszym piciu. Skoro mieli na picie mogli zostawić na kaca.
Jak siedziałem wieczorem na plantach też wielu podchodziło i tylko jeden poprosił kulturalnie, żeby pójść z nim do sklepu i kupić cokolwiek. Później jak go widziałem to już mu dawałem kasę, bo wiedziałem że uczciwy.
A jak mam dawać na alkohol to tylko takim co podejdą, że im 20 gr brakuje, tyle mogę się jeszcze poświęcić od czasu do czasu.
Ale miałem też przypadki co źle ludzi oceniłem. Niedawno podszedł do mnie jakiś gość, to w myślach zacząłem się już pieklić, że kolejny żebrak. Chłop prosił o kasę ale tylko dlatego, że zapomniał kluczy do mieszkania, musi czekać 3h na małżonkę a jest osobą palącą i brakuje mu 2 zł do najtańszych papierosów. Pokazał nawet ile ma, więc dałem.
Trafili mi się też w porządku ludzie co tylko chcieli pogadać. Raz wracałem wieczorem, podszedł do mnie gość nie specjalnie dobrze ubrany i zaczął rozmowę. Zaczął mi opowiadać różne historie z jego życia, przegadał bym z nim sporo ale niestety musiałem iść na ostatni tramwaj.