Witajcie drodzy
Taka sytuacja- lecę wieczorem do pracy i mijam oto taki obrazek:
Na jednym z przystanków tramwajowych w centrum Wrocławia, przy automacie biletowym stoi kobieta z facetem (ona dośc mocno po spożyciu, on jeszcze pion łapał tak na 4+) i k*rwują, ch*jami rzucają.
Nagle "bum bum bum" zaczynają okładać ten automat, najpierw pięścią, potem butem. Ktoś na przystanku się odzywa, że może jednak by odpuścić, bo po policję zadzwoni. Zbyli go krótkim, acz rzeczowym "wy*ierdalaj".
Nic to.
Poszedłem dalej, 50 metrów przeszedłem a tu oczom moim ukazuje się patrol policyjny (Szok, ciemno, deszcz siąpi a tu dwóch na piechotę idzie!).
Jeden obrońca porządku taki cherlawy odrobinkę, ale drugi dośc duży chłop i na ciosy musi odporny.
Zaczepiam smutnych panów i mówię, że na przystanku takim a takim, zaraz tutaj za fosą przy automacie stoją jacyś pijani i leją ten automat zdrowo i może by Policja coś z tym zrobiła bo znów ludzie będą narzekać że nie ma gdzie biletów kupić.
A stróże co?
"Wie Pan, tak naprawdę to co my możemy? Jak zobaczą że idziemy w ich stronę to uciekną i jeszcze nas od ch*jów wyzwą. A zresztą my idziemy już do jednostki służbę zdać, a w razie takiej sytuacji to i protokół trzeba spisać, i Pan jako osoba zgłaszająca i świadek też by musiał zeznać. Po co to Panu?"
I tak oto załamany poszedłem do pracy.
Zawsze byłem przeciwny hasłom typu CHWDP, JP i inne, byłem bliski rozpoczęcia pracy w tej formacji, ale w takich sytuacjach to ręce opadają. Może raczej spokoju sumienia.
Kolejna sytuacja, tu już odnośnie szacunku do Policji w naszym kraju:
Banda dzieciaków (14-15 lat) na ławce w parku. Piwko, papierosy. Przed nimi policjantka i policjant, wypisują kwitki.
I taki oto tekst jednego gówniarza:
-I ch*j i tak nie zapłacę, a jutro znowu tu siedział będę i chlał.
I co mi zrobią, niepełnoletni jestem.
Akurat w tym momencie policjanta na mnie spojrzała, ja na nią... i w jej oczkach nie było nic oprócz jakiegoś smutku, żalu... i nie dziwię się. A najgorsze że w Polsce policjant nie może zrobić nic. A gdyby chociaż pałą przechrzcić, raz, drugi...
W Niemczech, Stanach czy Skandynawii policja jest traktowana z szacunkiem (w Niemczech co prawda też sie to zmienia na gorsze, ale jeszcze jako tako funkcjonuje) i żaden chyba policjant nie odmówił by interwencji, a i żaden gówniarz przed policjantem nie zgrywałby kozaka. Jakiś czas temu, jak mieszkałem jeszcze przy granicy z Niemcami i od czasu do czasu zdarzało mi się Reich odwiedzać, tam, jeśli w ogóle zdarzała się jakaś młodzież pijąca piwo na ławce, to w momencie gdy Polizei przyjeżdżało, wszyscy grzecznie wstawali, sami wyciągali dokumenty i z pokorą te mandaciki przyjmowali, bo wiedzieli że źle zrobili, i wiedzieli, że z Polizei lepiej nie przeginać. Przynajmniej z mojego punktu widzenia wtedy tak to wyglądało.
Według mnie w Polsce Policja sama zapracowała na to, jak jest widziana w oczach Polaków (zwłaszcza młodych)- ustawy zakazujące użycia jakiejkolwiek siły, przymusu, pozbawiające Policję jakichkolwiek praw. Kiedyś czytałem w „Angorze” artykuł o Policji, wypowiadało się dwóch funkcjonariuszy, opowiadali jak podczas czekania pod aresztem na przewóz delikwenta na rozprawę z okien leciały na nich k*rwy, ch*je, psy i inne równie ciekawe. Ci policjanci skwitowali tak: „A my siedzimy w samochodzie, słuchamy, krew nas zalewa, łzy złości do oczu płyną. A żeby ich przepałować chociaż. Ale niestety, ustawa nam zabrania. Możemy tylko słuchać”.
Właściwie po co Policja w Polsce? Do ochrony gejów i lesbijek przed neonaziolami? Do ochrony jednych kiboli przed drugimi? Do akcji "Znicz"? Bo nawet jeśli pojawia się w innych sytuacjach, to nic nie robi. Raz, że ustawy nie pozwalają, a dwa, że „Jak zobaczą że idziemy w ich stronę to uciekną i jeszcze nasz od ch*jów wyzwą.”
Przepraszam jeśli moja wypowiedź jest lekko chaotyczna, ale jest 4.05 w nocy, siędzie w pracy i rozmyślam o wielu sprawach pisząc ten tekst.
Taka sytuacja- lecę wieczorem do pracy i mijam oto taki obrazek:
Na jednym z przystanków tramwajowych w centrum Wrocławia, przy automacie biletowym stoi kobieta z facetem (ona dośc mocno po spożyciu, on jeszcze pion łapał tak na 4+) i k*rwują, ch*jami rzucają.
Nagle "bum bum bum" zaczynają okładać ten automat, najpierw pięścią, potem butem. Ktoś na przystanku się odzywa, że może jednak by odpuścić, bo po policję zadzwoni. Zbyli go krótkim, acz rzeczowym "wy*ierdalaj".
Nic to.
Poszedłem dalej, 50 metrów przeszedłem a tu oczom moim ukazuje się patrol policyjny (Szok, ciemno, deszcz siąpi a tu dwóch na piechotę idzie!).
Jeden obrońca porządku taki cherlawy odrobinkę, ale drugi dośc duży chłop i na ciosy musi odporny.
Zaczepiam smutnych panów i mówię, że na przystanku takim a takim, zaraz tutaj za fosą przy automacie stoją jacyś pijani i leją ten automat zdrowo i może by Policja coś z tym zrobiła bo znów ludzie będą narzekać że nie ma gdzie biletów kupić.
A stróże co?
"Wie Pan, tak naprawdę to co my możemy? Jak zobaczą że idziemy w ich stronę to uciekną i jeszcze nas od ch*jów wyzwą. A zresztą my idziemy już do jednostki służbę zdać, a w razie takiej sytuacji to i protokół trzeba spisać, i Pan jako osoba zgłaszająca i świadek też by musiał zeznać. Po co to Panu?"
I tak oto załamany poszedłem do pracy.
Zawsze byłem przeciwny hasłom typu CHWDP, JP i inne, byłem bliski rozpoczęcia pracy w tej formacji, ale w takich sytuacjach to ręce opadają. Może raczej spokoju sumienia.
Kolejna sytuacja, tu już odnośnie szacunku do Policji w naszym kraju:
Banda dzieciaków (14-15 lat) na ławce w parku. Piwko, papierosy. Przed nimi policjantka i policjant, wypisują kwitki.
I taki oto tekst jednego gówniarza:
-I ch*j i tak nie zapłacę, a jutro znowu tu siedział będę i chlał.
I co mi zrobią, niepełnoletni jestem.
Akurat w tym momencie policjanta na mnie spojrzała, ja na nią... i w jej oczkach nie było nic oprócz jakiegoś smutku, żalu... i nie dziwię się. A najgorsze że w Polsce policjant nie może zrobić nic. A gdyby chociaż pałą przechrzcić, raz, drugi...
W Niemczech, Stanach czy Skandynawii policja jest traktowana z szacunkiem (w Niemczech co prawda też sie to zmienia na gorsze, ale jeszcze jako tako funkcjonuje) i żaden chyba policjant nie odmówił by interwencji, a i żaden gówniarz przed policjantem nie zgrywałby kozaka. Jakiś czas temu, jak mieszkałem jeszcze przy granicy z Niemcami i od czasu do czasu zdarzało mi się Reich odwiedzać, tam, jeśli w ogóle zdarzała się jakaś młodzież pijąca piwo na ławce, to w momencie gdy Polizei przyjeżdżało, wszyscy grzecznie wstawali, sami wyciągali dokumenty i z pokorą te mandaciki przyjmowali, bo wiedzieli że źle zrobili, i wiedzieli, że z Polizei lepiej nie przeginać. Przynajmniej z mojego punktu widzenia wtedy tak to wyglądało.
Według mnie w Polsce Policja sama zapracowała na to, jak jest widziana w oczach Polaków (zwłaszcza młodych)- ustawy zakazujące użycia jakiejkolwiek siły, przymusu, pozbawiające Policję jakichkolwiek praw. Kiedyś czytałem w „Angorze” artykuł o Policji, wypowiadało się dwóch funkcjonariuszy, opowiadali jak podczas czekania pod aresztem na przewóz delikwenta na rozprawę z okien leciały na nich k*rwy, ch*je, psy i inne równie ciekawe. Ci policjanci skwitowali tak: „A my siedzimy w samochodzie, słuchamy, krew nas zalewa, łzy złości do oczu płyną. A żeby ich przepałować chociaż. Ale niestety, ustawa nam zabrania. Możemy tylko słuchać”.
Właściwie po co Policja w Polsce? Do ochrony gejów i lesbijek przed neonaziolami? Do ochrony jednych kiboli przed drugimi? Do akcji "Znicz"? Bo nawet jeśli pojawia się w innych sytuacjach, to nic nie robi. Raz, że ustawy nie pozwalają, a dwa, że „Jak zobaczą że idziemy w ich stronę to uciekną i jeszcze nasz od ch*jów wyzwą.”
Przepraszam jeśli moja wypowiedź jest lekko chaotyczna, ale jest 4.05 w nocy, siędzie w pracy i rozmyślam o wielu sprawach pisząc ten tekst.
--
\m/